Moena – narciarska fantazja

Dolomity mamy spenetrowane – mówią narciarze z Towarzystwa Turystycznego „Gwarek” po ostatnim wyjeździe do doliny Val di Fassa.

To był już drugi wyjazd do Moeny. Ubiegłoroczny okazał się tak udany, że szefowie „Gwarka” postanowili kontynuować ten kierunek.
Narciarsko ten wyjazd był zdecydowanie lepszy od ubiegłego. Byliśmy zachwyceni zwłaszcza słynną karuzelą narciarską Sella Ronda, która wygląda tak, jakby całe nasze Tatry wysokie opasać trasami. Jeździ się w prawą lub w lewą stronę, ciągle innym wyciągiem w inne miejsce, nigdy tą samą trasą. Coś nieprawdopodobnego, jest to chyba ewenement na skalę światową. Myślę, że jednego dnia na Sella Ronda przejechałem na nartach przynajmniej 70 km. A może więcej, bo dodatkowo w silnej 9-osobowej grupie zrobiliśmy jeszcze Marmolada zjeżdżając słynną trasą Pista Bellunese. Tu trzeba podziękować Tomkowi Piaseckiemu, który był motorem sprawczym tej imprezy i który od dawna namawiał nas na Sella Ronda. W tym roku wypaliło. Karnet jest drogi, ale było warto – opowiada prezes TT „Gwarek” Witold Kłosowiak.

W korzystaniu z uroków włoskich Dolomitów na pewno pomagało zdyscyplinowanie narciarzy. Grupa nie miała problemu z powrotem na miejsce zbiórki, chociaż w każdej miejscowości są lokalne wyciągi, można więc zboczyć niechcący i zgubić się. Jak mówią organizatorzy wyjazdu: W naszej grupie wszyscy meldowali się na czas. To godne pochwały.
Zdanie to podziela doświadczony narciarz Mirosław Wróbel (pracownik AG), który z „Gwarkiem” wyjechał po raz pierwszy: W Moenie są doskonałe warunki i infrastruktura, świetnie przygotowane trasy i zaplecza dla narciarzy. To postawiłbym na pierwszym miejscu. Na drugim sympatyczne towarzystwo, a na trzecim dyscyplinę, którą zarząd „Gwarka” nakłada na narciarzy. Każdy zjawia się o wyznaczonej porze, nie ma maruderów, dzięki czemu można wykorzystać cały dzień na zjeżdżanie. Bardzo mi to odpowiadało, sądzę, że mojej rodzinie też. Córka, ku naszemu zdziwieniu, z uporem trenowała jazdę na snowboardzie. Dotąd jeździła na nartach, a we Włoszech każdego dnia chciała zjeżdżać na desce. Sam byłem zaskoczony, że już po paru dniach zaliczała trudne czerwone trasy. Był to udany wyjazd rekreacyjny, naprawdę użyliśmy sportu zimowego.

Dodatkową atrakcją była możliwość bezpośredniego obserwowania Tour de Ski w Cavalese, gdzie biegła Justyna Kowalczyk, która tam właśnie pożegnała się ze startami w tej imprezie. W dzień zawodów trasa stanowiąca część Tour de Ski jest wyłączona ze zjazdów i przygotowana do biegów. Natomiast inne trasy są czynne. Kibice zjeżdżają się na pośredniej stacji kolejek, gdzie można obserwować zawody na telebimie. Gdyby ktoś chciał popatrzeć z bliska, musiałby przyjść dużo wcześniej. – Finał był około 14. Widzieliśmy Justynę, byli też jej rodzice. Kiedy przebiegała, chociaż była na odległym 23., miejscu, spiker sympatycznie podkreślił, że to czterokrotna triumfatorka tej imprezy – wspomina Witold Kłosowiak. To było drugie spotkanie gwarkowiczów z Justyną Kowalczyk, pierwsze miało miejsce latem, kiedy trenowała w Tatrach.
Ostatnie dwa dni narciarze spędzili w Predazzo, gdzie są słynne skocznie olimpijskie oraz świetny, zdaniem niektórych najlepszy w dolinie Val di Fiemme, ośrodek Oberegen z doskonale przygotowanymi trasami.
Podczas całego tygodniowego pobytu, od 8 do 17 stycznia, 56-osobowa grupa narciarzy mogła cieszyć się wspaniałą pogodą. Było słonecznie i bardzo mroźno, do 12-15 stopni.

Po całym dniu na stoku wieczory spędzano przy muzyce. Na wyjazdy „Gwarka” zawsze zabierana jest gitara, tym razem na wieczorkach muzycznych grało aż trzech gitarzystów: Maciej Sobina, Andrzej Nawrocki i przedstawiciela biura turystycznego.
A co z bezpieczeństwem? Cóż, narciarstwo to sport wysoce urazowy, więc zdarzyły się kontuzje. Ale, jak mówią organizatorzy, nikt nie wrócił w gipsie.

Był to zatem udany początek roku turystycznego. TT „Gwarek” planuje wyjazd narciarski także na przyszłą zimę. – Całą dolinę Val di Fiemme i Val di Fassa mamy zaliczoną, więc wybierzemy coś innego. Postawimy chyba na Włochy, które mają tę przewagę, że gwarantują lepszą pogodę – mówi Witold Kłosowiak.
Zanim narciarze wybiorą się ponownie na południe Europy, będą mieli okazję potrenować w kraju. Tradycyjny, już dziesiąty wyjazd do Krynicy zaplanowano od 21 do 26 lutego.    e

Fot. Robert Hajdrych

Dodaj komentarz