Portal Biznesalert.pl opublikował rozmowę z prof. Zbigniewem Kasztelewiczem na temat planowanej odkrywki Złoczew. Zdaniem kierownika Katedry Górnictwa Odkrywkowego AGH Złoczew to gwarancja taniej energii na kolejne lata. Oto pełna wypowiedź.

Kopalnia i elektrownia Bełchatów to w zasadzie serce polskiej energetyki. To jest ponad 5 tys. MW zainstalowanej mocy. Produkuje się tam najtańszą energię elektryczną z węgla brunatnego, a także najtańszą w porównaniu do innych nośników energii. Dlatego ta produkcja winna być utrzymywana na następne dekady XXI wieku.
Cała infrastruktura samej tylko elektrowni Bełchatów to majątek wart parę mld euro. Można zapytać, czy Polskę stać na wyburzenie największego bloku energetycznego na węgiel brunatny 858 MW oddanego w 2010 roku i nie pozwolić, aby się nawet zamortyzował! Szansą dla Bełchatowa jest złoże Złoczew. Wpisane jest ono jako złoże rezerwowe dla Bełchatowa w Programie dla branży węgla brunatnego przyjętego przez Radę Ministrów pół roku temu i nie można tego zaprzepaścić.

Kopalnia Bełchatów z roku na rok przekracza plany wydobywcze. W ubiegłym roku wydobycie w niej przekroczyło 44 mln ton. Prawdopodobnie jest to rekord świata, jeśli chodzi o wydobycie węgla brunatnego w ostatnich latach. Hambach – największa kopalnia węgla brunatnego w Niemczech – w tym czasie wydobyła około 40 mln ton. To pokazuje, jak duże jest zapotrzebowanie na tanią energię. Niestety przy takiej eksploatacji złóż z pola Bełchatów i Szczerców następuje skracanie życia kopalni. Kilka lat temu projektowało się, że koniec wydobycia w tych rejonach to będą lata 2035-2038. Jeśli plan co roku będzie przekraczany o kilka milionów ton, to nastąpi to szybciej. Myślę, że dojdzie do tego w okresie 2030-2033.

Zasoby operatywne to około 500 mln ton. Stanowią one zabezpieczenie dla zakładów, jak i dla całego rejonu bełchatowskiego. Jeśli w tym roku, po otrzymaniu koncesji, zapadnie decyzja o budowie odkrywki, to za około 10 lat będzie można już tam uruchomić wydobycie węgla brunatnego. To byłoby dodatkowe 25 lat życia dla kopalni, elektrowni i gmin, na terenie których operują. Złoczew to złoże, które rocznie może dawać ok. 18-20 mln ton węgla.
Nie chciałbym, żeby powtórzył się tam scenariusz Wałbrzycha, a bez Złoczewa tak może się stać. W otoczeniu kopalni i elektrowni działa mnóstwo firm. To są tysiące miejsc pracy, biorąc pod uwagę, że jedno miejsce pracy w górnictwie generuje od trzech do czterech etatów w otoczeniu. Jeśli Złoczew nie zostałby uruchomiony, to dla tego regionu oznaczałoby to gigantyczne problemy. Należy też zwrócić uwagę na to, że jeśli nie ruszymy z tym złożem, to całe zaplecze naukowo-projektowo-techniczne dla branży węgla brunatnego w Polsce też zostanie zaprzepaszczone.

Węgiel będzie nam potrzebny, choć ostatnio słyszy się w naszym kraju coraz więcej haseł dekarbonizacyjnych. Ludziom wydaje się, że już jesteśmy gospodarką niemiecką czy francuską. Niestety tak nie jest. Mamy średnio trzy razy niższy przychód per capita. Dlatego nie stać nas na raptowną przebudowę energetyki. Jestem za zmianami, ale nie wymyślajmy sobie nad Wisłą super energetyki odnawialnej. Należy przypominać, że wiatraki pracują od 25 do 40 proc. (40 proc. tylko na morzu), a panele słoneczne 15-20 proc. czasu w roku. To są mrzonki przy naszych uwarunkowaniach. Jeszcze należy powiedzieć prawdę, że do OZE dopłacamy. Niemcy mają 40 proc. węgla, do tego atom i gaz – co daje w sumie 60 proc. energetyki podstawowej i dlatego mogą „bawić się” w OZE. Ale już sami obywatele w Niemczech mają powoli dość dokładania do OZE ponad 25 mld euro rocznie. Według różnych danych w okresie niemieckiej Energiewende wydano 500 mld euro na energetykę odnawialną. Efekt? Redukcja emisji bliska zeru i 50 proc. wzrost kosztów energii.
Jeżeli odejdziemy od krajowego węgla, to co zostanie podstawą naszego miksu? Może to być importowany węgiel, importowany atom czy importowany gaz. (Biznesalert.pl)

 

Dodaj komentarz