Ostatni etap Koźmina

Koźmin, najmłodsza odkrywka kopalni Adamów, kończy pracę. Zdejmowanie nadkładu rozpoczęto tam w 1989 roku, wydobycie węgla jest prowadzone od 1991. W najlepszych latach na odkrywce Koźmin wydobywano średnio 1,5 mln Mg rocznie.
W ubiegłym roku zapadła decyzja o zamknięciu odkrywki. W styczniu zakończyło się zdejmowanie nadkładu, po czym większość maszyn podstawowych została wyprowadzona na poziom zero. W ten sposób rozpoczął się ostatni, likwidacyjny, etap odkrywki Koźmin.

Końcówka
W pierwszych dniach maja na odkrywce widać koparkę węglową Rs 400, w zielonym adamowskim kolorze. – Rs 400 kopie na stację zwrotną KW-9. Kiedy skończy tę pracę, skrócimy przenośnik KW-9 i z końcem maja powinniśmy zakończyć wydobycie węgla. Potem planujemy zjazd koparki na spąg węgla, stamtąd maszyna przejedzie w kierunku południowym, gdzie szykujemy 100-metrową pochylnię wyjazdową ze spągu na strop węgla. Dalej trasa wyjazdu prowadzi pochylniami wcześniej przygotowanymi do wyprowadzenia koparek nadkładowych – informuje inż. Jarosław Szwed, zastępca kierownika Działu Robót Górniczych.
Oprócz Rs 400 na odkrywce pracują jeszcze dwie koparki typu dragline – wszechstronne i dzięki temu niezwykle potrzebne w kopalni. Są niezastąpione przy odmulaniu rząpia, zatem jedna z nich pozostanie we wkopie aż do likwidacji pompowni spągowej, a druga będzie wyprowadzona i być może wykorzystana przy formowaniu skarp przyszłego zbiornika końcowego.

Ostatni Mohikanie
Likwidacja odkrywki to zadanie, które trudno wykonywać z entuzjazmem, jednak ostatnia załoga koparki Rs 400 pracuje sumiennie. – Wolałbym być pionierem, który zaczyna eksploatację, a nie tym, który kończy. Ale ktoś musi, padło na nas. Nie czujemy się z tym komfortowo, ale cóż robić – mówi inż. Marek Zieliński, zastępca sztygara oddziałowego KG-1 (z 25-letnim stażem w kopalni), i dodaje: Tak się złożyło, że inż. Szwed był moim pierwszym przełożonym i być może będzie ostatnim, pierwsze szlify sztygarskie dostałem od niego i przy nim kończę karierę. Wszyscy pracowaliśmy na to, żeby firma dobrze funkcjonowała, każdy coś dołożył. A teraz, jak śpiewał jeden z piosenkarzy, trzeba ze sceny zejść niepokonanym. Myślę, że my będziemy niepokonani w tym niestandardowym dla nas momencie.
Trzeba przyznać, że w tej trudnej sytuacji postawa załogi budzi podziw. Wszyscy sumiennie pracują przy robotach likwidacyjnych, nikt nie odpuszcza. Dziś jest awaria na Adamowie i trzeba przycisnąć Koźmin, zostać w nadgodzinach, ale każdy się stara do końca wykonać swoje obowiązki – podkreśla inż. Szwed.
Na oddziale KG-1do niedawna pracowało 140 osób, dziś zostało 60. Większość stopniowo przechodziła do AG-1 na odkrywce Adamów, gdzie są spore braki. Do końca roku na Koźminie zostanie około 30 osób, które będą pracowały przy likwidacji tras przenośnikowych, a potem przy rekultywacji.
Na zdjęciach:
Widok odkrywki w pierwszych dniach maja, na węglu pracuje koparka Rs 400.

Na poziomie zero
Wyprowadzone z odkrywki trzy maszyny podstawowe, zwałowarka A2RsB 5000 oraz koparki nadkładowe KWK 1200M i SchRs 800, stoją na placu usytuowanym na północ od wyrobiska. Z maszyn usunięto już wszelkie zbędne elementy, w tym wyposażenie zaplecza socjalnego.
KWK 1200 powstała na bazie Rs 1200, maszyna jest zmodernizowana, ma nowe podwozie, przekładnie planetarne i napęd koła czerpakowego. Podobnie zwałowarka, była piaskowana i malowana, kolor jeszcze nie jest zniszczony, od strony elektrycznej to nowoczesna maszyna. Tylko SchRs 800 dobiegała żywota – opowiada inż. Szwed.
Maszyny mają być wystawione na sprzedaż, zatem powinny być utrzymywane w sprawności. Plac został ogrodzony i oświetlony, zadanie ochrony maszyn przejęła spółka Konsalnet.
Wycofano z ruchu także siedem stacji napędowych (6 z przenośników nadkładowych i jedną z węglowych), które ustawione w rządku czekają na przejazd na plac postojowy, wytyczony w części południowej. Po zakończeniu wydobycia węgla rozebrane zostaną pozostałe przenośniki. Krążniki, zestawy i taśmy będą wykorzystane na odkrywkach kopalni Konin.
Odstawa węgla z Koźmina do załadowni w Adamowie składa się z 9 przenośników, liczących w sumie około 10 km. W miejscach skrzyżowania taśmociągów z drogami postawiono mosty. Nad jednym z najdłuższych przenośników KW-6 zbudowano wiadukt o solidnej betonowej konstrukcji. To stare rozwiązanie, ostatnie mosty postawiono przy wykorzystaniu systemu multiplate. Falowane płyty stalowe tworzą lekką konstrukcję, która doskonale zdaje egzamin przy niewielkim natężeniu ruchu drogowego i nie sprawi problemów przy rozbiórce. Nad przenośnikami odkrywki Koźmin powstały cztery takie wiadukty.
Na zdjęciach:
Zwałowarka A2RsB 5000 oraz koparki KWK 1200M i SchRs 800 na placu.
Wycofane z ruchu stacje napędowe.
Przenośnik węglowy KW-6, nad którym zbudowano betonowy wiadukt.

Doświadczenia wodne
Historia odkrywki Koźmin obfituje w przykłady walki z nadmiarem wody. – Kiedy wchodziliśmy na to pole, rzeczywiście były problemy z wodą, ponieważ jeszcze zbyt krótko pracowała bariera zewnętrzna. Powodowało to duże problemy techniczne, ale te jesteśmy w stanie rozwiązać. Dzisiaj bariera pracuje i, jak widać gołym okiem, warunki nie są ekstremalne. Inna rzecz, że trzeba było odwiercić znacznie więcej studni, co naturalnie kosztuje. Mamy w miarę odwodnione złoże, ale rzeczywiście wody pompujemy dużo – przyznaje inż. Szwed. A inż. Marek Zieliński dodaje: Jesteśmy pionierami w pokonywaniu trudnych warunków hydrogeologicznych, bo nie ma drugiej tak zawodnionej kopalni w Polsce i pewnie w Europie. Były etapy trudne, nawet bardzo trudne. Ale daliśmy sobie radę. Ostatnio trochę pomogła nam przyroda, bo zimy mieliśmy przychylne górnikom.
Pracownikom KWB Adamów udało się pokonać problem trudniejszy niż natura – prawo. Odkrywka Koźmin wydobywa węgiel na obszarze Natura 2000 i robi to zgodnie z przepisami. Zdobycie odpowiednich pozwoleń wymagało wielkiego wysiłku od służb kopalnianych.
Największe zagrożenie zalania odkrywki wodami Warty nastąpiło w czasie, gdy koparki pracowały w polu centralno-zachodnim. Zdecydowano wówczas wyprowadzić maszyny podstawowe z wyrobiska, a wokół zbudować nasyp. Powstał on w ekspresowym tempie, w ciągu 5 dni. Na szczęście wody opadły i zagrożenie zniknęło.

Bariera monitorowana
Zawodnienie terenu wokół Koźmina jest tak duże, że bariera pomp od strony Warty będzie pracowała jeszcze co najmniej dwa lata. Studnie, których jest trzykrotnie więcej niż zwykle, zostały wyposażone w monitoring – zainstalowano urządzenie umożliwiające pomiar przepływu wody i wydajności studni. Wyniki są dostępne online, osoba nadzorująca może więc szybko zdecydować np. o zmianie mocy agregatu. Monitoring znajduje się także w wybranych piezometrach, dzięki czemu można na bieżąco obserwować poziom zwierciadła wody w tym zagrożonym rejonie. Wykonawcą monitoringu była spółka ELPAK.
Rurociąg odprowadzający wodę do Warty przecina wał przeciwpowodziowy. Przerzut wody przez nasyp umożliwiają tzw. lewary – budowle wodne o dość skomplikowanej konstrukcji. Z planowanych sześciu zbudowano pięć, czynne są cztery, po zakończeniu odwodnienia odkrywki zostaną zlikwidowane.
Idea jest taka: nie tylko zrzucamy wody do Warty, ale także nawadniamy międzywale, czyli prowadzimy kompensację przyrodniczą. Poprzednio zrzucaliśmy wody do rzeki Teleszyny, płynącej wzdłuż odkrywki, równolegle do koryta Warty. Odkąd Teleszyna została przerwana, wody z odkrywki są odprowadzane do Warty – wyjaśnia inż. Szwed.
Wody brudne kierowane są do Strugi Janiszewskiej, a wcześniej oczyszczane w osadniku. Ta nadpoziomowa budowla, o nietypowym prostokątnym kształcie i sporej powierzchni (11,6 ha) ma umocnione skarpy i filtr roślinny. Woda do osadników jest zwykle zrzucana przy pomocy mnichów, tu zastosowano stalowe rurociągi. Wycięte w nich okienka umożliwiają jednostajny dopływ wody i skuteczniejsze wytrącanie osadów.
Na zdjęciach:
Lewar na wale przeciwpowodziowym.
Urządzenie monitorujące (niebieski element) wmontowane w studnię.
Osadnik wód brudnych.

Pojezierze koźmińskie
Po odkrywce Koźmin zostaną aż cztery zbiorniki wodne. Pierwszy z nich, Janiszew o powierzchni 63 ha, powstał na specjalnie ukształtowanej wierzchowinie zwałowiska. Jest już napełniony wodą, ma głębokość 3-6 m. Z materiału zwałowego ukształtowano także 121-hektarowy zbiornik Koźmin, na razie jeszcze pozbawiony wody. Oba akweny mogą w przyszłości pełnić funkcję rekreacyjną.
Trwa formowanie skarp trzeciego zbiornika o nazwie Głowy, w części centralno-zachodniej wyrobiska. Roboty wykonywane są siłami odkrywkowymi. – Pracujemy tu mniej więcej od pół roku, prowadzimy wstępne kształtowanie zbiornika w oparciu o koncepcję. Na pierwszej zmianie pracują trzy spycharki, na drugiej dwie. Są pewne utrudnienia, teren jest mokry, czasem się troszkę topimy. Do końca roku powinniśmy zakończyć kształtowanie terenu. Potem trzeba wybudować doprowadzalnik i odprowadzalnik, umocnić skarpy, prowadzić zabiegi agrotechniczne. Rekultywacja potrwa jeszcze kilka lat – mówi inż. Marek Kuśmierek, sztygar zmianowy, nadzorujący prace przy budowie zbiornika.
Akwen Głowy będzie miał powierzchnię 64 ha i głębokość ponad 30 m. Czwarty zbiornik po Koźminie powstanie w wyrobisku końcowym.          eg
Na zdjęciach:
Prace przy formowaniu skarp zbiornika Głowy.
Stoją od lewej inż. Marek Kuśmierek i inż. Jarosław Szwed.

Fot. Piotr Ordan

Dodaj komentarz