Muzycy w górniczych mundurach (7)

Minęło 65 lat od czasu, gdy po raz pierwszy zagrała orkiestra kopalni Konin. W roku jubileuszowym sięgamy do historii, by przypomnieć dzieje muzyków w górniczych mundurach.

Dla części z nich początek ostatniej dekady XX wieku oznaczał nową przygodę muzyczną. Właśnie wtedy powstał, z inicjatywy Krzysztofa Pydyńskiego, zespół Dixieland Ansamble. Szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.

Krzysztof Pydyński: Najpierw próbowałem stworzyć coś razem z Mariuszem Kaźmierczakiem i nieżyjącym już Wojtkiem Ludkowskim, trębaczem. Nasze zainteresowanie muzyką dixielandową wywodzi się jeszcze z czasów szkolnych – grając muzykę klasyczną szukaliśmy takiego gatunku, który mógłby rozwinąć nas także w stronę muzyki rozrywkowej. W sposób naturalny pojawił się jazz – nasze trzy instrumenty (klarnet, puzon i trąbka) plus sekcja rytmiczna tworzą klasyczny zespół jazzu tradycyjnego. Powoli odnaleźliśmy własną drogę i własny styl grania.

Zespół zadebiutował 5 kwietnia 1992 roku, grając u boku orkiestry górniczej na poranku muzycznym w Poznaniu. Pierwszy samodzielny koncert grupy dixielandowej odbył się w listopadzie 1992 roku. Początek był wspaniały: dużo publiczności, zwłaszcza młodzieży, i ogromne owacje.

Grupa wkrótce zmieniła nazwę na Dixieland Band i wyjechała na pierwsze zagraniczne tournee do Briańska. Jak opowiadali muzycy, żaden późniejszy wyjazd nie dostarczył im tylu wrażeń, nie tylko artystycznych. Dwie doby stali na granicy, mieli kłopoty z autokarem i celnikami, których podejrzliwość wzbudził ogromny baryton w dziwnym futerale.

Liczne występy i udział w festiwalach pozwoliły zdobywać doświadczenie i nagrody, w tym drugie miejsce na festiwalu w Nowym Tomyślu, pierwsze na Ogólnopolskich Spotkaniach Tradycjonalistów Jazzowych w Wieluniu czy wyróżnienie na Międzynarodowym Festiwalu „Złota Tarka” w Iławie. Miłe wspomnienia pozostawił także Jazz Herne Festival w Niemczech i Poznań Jazz Fair.

Dixieland Band grał na największych balach w Polsce. Na sylwestrze w 2000 roku w Radomsku bawiło się tysiąc par, na balach firmy Mercedes była cała śmietanka polityczna i towarzyska stolicy. Do ulubionych imprez zespołu należały też bale barbórkowe organizowane w hali Rondo.

Krzysztof Pydyński: Dużo radości dała nam współpraca z różnymi artystami, sporo graliśmy z Andrzejem Rosiewiczem i z Justyną Szafran. Ta współpraca była bardzo inspirująca, dzięki niej sięgnęliśmy po repertuar Natalie Cole.

Wspomina Mariusz Kaźmierczak, aranżer zespołu: Szukałem dobrych utworów, a potem trzeba było włożyć troszkę wysiłku, żeby je ładnie napisać i sprawdzić, jak to brzmi. Nie ukrywam, że niektóre utwory mi wyszły. Zaaranżowałem ich ze sto, a Krzysiu drugie tyle. Podczas koncertu temat muzyczny mieliśmy ustalony, ale było miejsce na improwizację. Wykonawcy i publiczność nawzajem się inspirowali.

Dixieland Band tworzyli: Mariusz Kaźmierczak – aranżer, puzon, Krzysztof Pydyński – lider, klarnet, Andrzej Rogalski – saksofon tenorowy, Piotr Zbróg i Krzysztof Lityński – trąbki, Piotr Królikiewicz – piano, Bogumił „Papa” Piskorz – bas, Andrzej Jaśniewicz – drums i Robert Witowski – banjo.     eg

Fot. archiwum, Piotr Ordan

 

Dodaj komentarz