Pożar w hali oddziału W-2

W piątek 20 grudnia 2019 roku kilkanaście minut po dziewiątej rano hala Wydziału Warsztatów Naprawczych w Kleczewie była pełna dymu. Wybuchł pożar. Pracownicy szybko opuścili pomieszczenie. Na miejsce przyjechał wóz bojowy straży pożarnej.

O tym, co się zdarzyło, opowiada inż. Grzegorz Kaźmierowski, kierownik Oddziału Remontów i Regeneracji Zespołów Maszyn (W-2) spółki PAK Górnictwo: Zapaliło się czyściwo nasączone olejem, które było używane przy naprawianej przekładni. Przed śniadaniem osoby, które prowadziły regenerację między innymi przy użyciu palnika spawalniczego, prawdopodobnie zostawiły szczątki iskier, zarzewie ognia. Kiedy pracownicy wrócili z jadalni, zauważyli pożar i podjęli akcję gaśniczą we własnym zakresie dostępnymi podręcznymi środkami gaśniczymi. Jednak nie udało się opanować ognia i wezwaliśmy zakładową straż pożarną. Wszystkie urządzenia pod napięciem wcześniej zostały wyłączone. Dalszymi działaniami ratowniczo-gaśniczymi kierował dowódca sekcji. Pożar został ugaszony przy użyciu środków gaśniczych podanych z wozu strażackiego.

Podczas akcji został poszkodowany jeden z pracowników, który próbował opanować ogień przy pomocy gaśnicy. Ewakuowano go w bezpieczne miejsce, udzielono pierwszej pomocy i wezwano karetkę z przychodni Med-Alko, pracownik otrzymał zatem profesjonalną pomoc. – Poszkodowany nie został ranny ani poparzony, zachował przytomność i oddech. Został bezpiecznie umieszczony na noszach i przeniesiony do karetki, tam zmierzyliśmy mu ciśnienie i zabraliśmy pacjenta do kontroli lekarskiej w przychodni – informuje Elżbieta Wronowicz, jedna z pielęgniarek.

Pracownicy warsztatów szybko opuścili budynek, udając się do wyznaczonych, specjalnie oznakowanych, punktów koncentracji. Tam sprawdzono obecność, by upewnić się, że wszystkie osoby opuściły strefę zagrożoną. W przypadku wystąpienia pożaru ważne jest także zabezpieczenie mienia w budynku. To zadanie należy do ochrony, czyli pracowników spółki Konsalnet.

Opisane wydarzenie to na szczęście tylko ćwiczenia, przygotowane przez służbę ochrony przeciwpożarowej.
To była sytuacja pozorowana, ale w rzeczywistości mogło się tak zdarzyć, w hali mamy przecież do czynienia z materiałami łatwopalnymi. Podczas akcji ważna jest nie tylko sprawna ewakuacja, ale także prawidłowe pozostawienie stanowiska pracy, wyłączenie urządzeń. Część pracowników była zaangażowana bezpośrednio w próbę ugaszenia ognia, inni w pomoc przy transporcie poszkodowanego. Dziękuję wszystkim za prawidłowe zachowanie, zgodne z procedurą. Teraz przed powrotem do pracy, trzeba poczekać, aż przewietrzy się cała hala – tak na gorąco w punkcie koncentracji podsumował akcję ratowniczą Andrzej Smuszkiewicz, komendant Zakładowej Straży Pożarnej.
Na pytanie jednego z pracowników, czy – jeśli warunki na to pozwalają – ratujemy też dobytek, komendant Smuszkiewicz odpowiedział: W pierwszej kolejności mamy na uwadze życie ludzkie, mienie zabezpieczamy, jeśli są ku temu warunki. Tutaj istotny jest podział zadań. Konkretna sytuacja wymusza konkretne zachowanie, ważne jest, żebyśmy nie krzyczeli, nie panikowali, ale sprawnie wykonali polecenie opuszczenia budynku, a potem sprawdzili, czy ktoś w nim nie został.

A jak sami pracownicy warsztatów oceniają próbną ewakuację? – Pracujemy już parę lat, zawsze takie akcje przebiegają spokojnie, są dobrze zorganizowane i sprawnie to idzie. Dozór pilnuje przebiegu, o wszystkim jesteśmy poinformowani na czas – mówi jedna z pracownic.
Zdanie to podziela inż. Kaźmierowski: Takie ćwiczenia są przeprowadzane co dwa lata, a większość pracowników ma duży staż pracy, więc już znają te procedury. Ale przypomnienie zawsze jest wskazane. Ewakuacja poszła bardzo sprawnie. Kiedy otrzymałem informację od mistrza o wystąpieniu pożaru, natychmiast wezwałem zakładową straż pożarną i karetkę pogotowia, o zdarzeniu poinformowałem dyspozytora i kierownika wydziału, który zgodnie z procedurą jest odpowiedzialny za zawiadomienie wszystkich oddziałów i wydanie polecenia opuszczenia pomieszczeń. Wszyscy pracownicy znajdujący się w tym budynku otrzymali polecenie: Pożar, proszę zabezpieczyć i opuścić pomieszczenia.

Wszystko poszło tak, jak zaplanowaliśmy. Pierwsza część akcji ratowniczej, czyli sama ewakuacja, przebiegła wzorowo. A druga część to podsumowanie. Dziękuję komendantowi ZSP za to, że powiedział parę słów do grup zebranych w miejscach zbiórek ewakuacyjnych. Przypomniał, jak należy postępować, co, kiedy i jak należy robić. To bardzo potrzebne działanie, nadające sens naszym ćwiczeniom – dodaje inż. Stanisław Nożewski, kierownik Wydziału Warsztatów Naprawczych (PW) spółki PAK Górnictwo.

Główny cel przeprowadzenia akcji ratowniczej to przećwiczenie działań w sytuacji zagrożenia i odświeżenie prawidłowych nawyków. Jak wyjaśnia komendant Andrzej Smuszkiewicz: Obowiązują nas procedury i dokumentacja opracowana w zakresie ochrony ppoż. Z racji wielkości pomieszczenia i ilości zatrudnionych, mamy obowiązek sprawdzenia tej dokumentacji z uwzględnieniem zagrożeń, które tutaj mogą wystąpić. Zagrożenia są związane głównie z wykorzystywaniem materiałów łatwopalnych i gazów. Dlatego przećwiczyliśmy przebieg zdarzenia, w którym wystąpiła potrzeba wezwania służb ratowniczych. Sprawdziliśmy konkretne elementy akcji, jak sprawność działania służb czy zachowanie pracowników. W mojej ocenie załoga zachowała się prawidłowo, a służby ratownicze zrealizowały zadania ściśle według scenariusza.

Scenariusz akcji opracowali panowie Smuszkiewicz i Kaźmierowski. Czy udało się zachować tajemnicę? – Hm, skoro się pojawia strażak w mundurze, to załoga może przeczuwać, że coś się szykuje, nie da się w pełni wszystkiego ukryć. Ale szczegóły znaliśmy tylko my dwaj – padła odpowiedź.  eg

Fot. Grzegorz Grobelski i Andrzej Smuszkiewicz

 

Dodaj komentarz