Gwarek po sezonie

Towarzystwo Turystyczne „Gwarek”, podobnie jak inne tego typu organizacje, musiało w tym roku zmodyfikować swoje plany. Nie doszły do skutku dwa wyjazdy, ale coś niecoś mimo wszystko udało się zorganizować. Potwierdza to prezes TTG Witold Kłosowiak:

Tak szczęśliwie się złożyło, że zaczęliśmy sezon już 6 stycznia wyjazdem na narty do Włoch, a potem do Krynicy. Udało się to spokojnie przeprowadzić. Niektórzy uważają, że już w Alpach przeszliśmy COVID-a.
Pierwszą imprezą, która padła ofiarą wirusa, była wycieczka do Kłodawy, moim zdaniem bardzo atrakcyjnie się zapowiadająca. Najpierw mieliśmy pojechać do Muzeum Obozu Zagłady Kulmhof w Chełmnie, potem do kopalni soli, która sama w sobie jest bardzo interesująca. Byłaby to fajna impreza.
Potem z końcem maja mieliśmy w planie Trójmiasto i Kaszuby. Niestety, musieliśmy zrezygnować, to było apogeum wirusa. Wypadły także wszystkie cykliczne rajdy rowerowe. Mieliśmy dylemat, co zrobić z zaplanowanym na wrzesień Zakopanem i balem podsumowującym sezon letni. Na początku lipca zrobiłem rozeznanie wśród uczestników – nikt nie zrezygnował, chociaż Zakopane znajdowało się już w żółtej strefie i obowiązywał rygor sanitarny. W hotelu przestrzegano reżimu, wszyscy nosili maseczki, posiłki serwowano do stołu. Mimo tych ograniczeń wyjazd się udał. Pogodę mieliśmy wprost przepiękną, jak zwykle zresztą, już od paru lat szczęśliwie udaje nam się trafić na pogodę, teraz też było cieplutko i, co ważne, bezwietrznie. To nam pozwoliło zaliczyć wiele tras, zrobiliśmy wyjątkowo dużo wycieczek, praktycznie przez wszystkie cztery dni chodziliśmy po górach. W poprzednich latach cześć osób zagospodarowywało Krupówki albo Gubałówkę, teraz wszyscy wyszli na szlaki. Na wielu trasach panował tłok, ale te mniej popularne okazały się puste i mogliśmy cieszyć się spokojem. Sportowo był to bardzo udany wyjazd.
Bal na zakończenie sezonu również się odbył, w niezmienionym składzie 45 osób. Od obu imprez minęło już tyle czasu, że możemy uznać, iż były na pewno bezpieczne.
Ten rok był inny również z powodu smutnego akcentu. Odeszła nasza koleżanka Mirka Kreczyńska, która długie lata pracowała w kopalni. Warto o niej wspomnieć, bo dla wielu osób była nie tylko koleżanką, ale też przyjaciółką. Szkoda, że odeszła tak młodo.

A co z przyszłym sezonem, pojawiły się jakieś plany?
Na razie wielkich planów nie robimy. Zamierzamy wyjechać w styczniu do Włoch na narty, ale czy wyjazd dojdzie do skutku – nie wiemy. Chętnych mamy bardzo dużo, ludzie chcą się wyrwać z codzienności, jeśli nie wiąże się to z dużym ryzykiem. Nasze wyjazdy organizujemy od lat z tym samym biurem, mamy do niego zaufanie i dlatego zdecydowaliśmy się na ten projekt. Zamówiliśmy także Krynicę, od 15 lutego, też jest sporo chętnych, chociaż wyjazd w polskie góry coraz częściej wiąże się z brakiem śniegu, wycieczki mają więc charakter bardziej uzdrowiskowo-rekreacyjny niż narciarski. Moim zdaniem Krynica na tle innych ośrodków zatrzymała się w rozwoju, nic się tam nie dzieje, poza kosmicznym wzrostem cen, a przecież kuracjusze przyjeżdżają tam cały rok.

Czy, jeśli sytuacja epidemiczna się poprawi i będzie można organizować wycieczki, wrócicie do projektów Kłodawa i Gdańsk?
Na pewno są pierwsze w kolejce, mamy już rozeznanie logistyczne, więc część przygotowań odpadnie. Poza tym obie wycieczki wzbudziły wielkie zainteresowanie.

Pozostaje nam zatem życzyć zarządowi „Gwarka” i przyszłym turystom, aby udało się te plany zrealizować.   eg

Fot. Zbigniew Szczypkowski
Na zdjęciach wyjazd do Zakopanego i Bal Turysty

 

Dodaj komentarz