Niespodzianki na zwałowisku

Pracownicy kopalni doskonale wiedzą, jak prezentują się zrekultywowane obszary po naszych odkrywkach. Ale dla innych rekreacyjne i poznawcze walory tych terenów mogą być zaskoczeniem.
Pisze o tym Bartosz Skonieczny na portalu Lm.pl. Zapraszamy do lektury.

Różnorodność pokopalnianych krajobrazów zachwyca. Maszyny, ogromne dziury i dzikie rośliny
Od dzikich i nieprzystępnych hałd, przez malownicze jeziora i industrialne widoki – pokopalnianie tereny mogą być miejscem nie jednego, ale wielu niedzielnych wypadów.
W przeprowadzonym niedawno przez nasz portal teście Jezioro Turkusowe, pokopalniany osadnik, okazał się najbardziej rozpoznawalną atrakcją turystyczną Konina. Ale pozostałości po działalności kopalni jest więcej, a ich różnorodność zachwyca. Coś dla siebie znajdą zarówno amatorzy dzikich wędrówek, wycieczek rowerowych, jak i fotografii.

Niepozorne hałdy
Hasło hałdy kojarzy się od razu z terenem na Zatorzu, ale nie o nim będzie dziś mowa. Pozostałość po odkrywce Niesłusz jest mieszkańcom Konina nie tylko świetnie znana, ale i coraz lepiej zagospodarowana. Co innego pozostałe hałdy, czy mówiąc fachowym językiem – zwałowiska zewnętrzne. Geneza ich powstania dla niektórych może być niespodzianką. Nie wszyscy wiedzą, że niepozorne pagórki w różnych miejscach regionu są pochodzenia ludzkiego, a nie naturalnego.
Czy hałdy mogą być ciekawym miejscem na niedzielny wypad? Mogą, jeśli ktoś lubi określony typ wyjazdów. Nie znajdziemy tam bowiem udeptanych ścieżek, wytyczonych szlaków i tarasów widokowych. Niektóre zwałowiska porasta dzika roślinność, przez którą trzeba się przedzierać. Niektóre bardziej przypominają dziki step. Inne zaś pełne są… słoneczników. Trud zakończony na szczycie nie będzie nagrodzony wspaniałym krajobrazem, ba – czasem ten jeden określony punkt zwany szczytem trudno będzie pewnie nawet znaleźć. Ale jeśli ktoś lubi uciec od cywilizacji, zatopić się w naturze i poczuć zew eksploracji nieznanego – hałdy będą fantastycznym wyborem.
Gdzie je znaleźć? Najbliższa znajduje się na wysokości Posady, obok drogi powiatowej i ul. Brunatnej. Inne to m.in. zwałowisko na zachód od Janowa i Kamienicy, czy hałda Bylew obok odkrywki Lubstów (gm. Sompolno).

Spójrz na kopalnię z góry
Kogo jednak przerażają zmagania z dziką przyrodą może wybrać bardziej przychylne formy turystyki. Na przykład – spojrzenie na kopalnię z góry. Jeśli ktoś mieszka w regionie konińskim i jeszcze ani razu nie widział na własne oczy odkrywki powinien te braki natychmiast nadrobić. Można to zrobić w bezpieczny i legalny sposób, korzystając ze specjalnych tarasów widokowych. Znaleźć je można przy działających wciąż odkrywkach – Jóźwin IIB, pomiędzy Kleczewem, a Wilczynem, czy odkrywce Tomisławice w gminie Wierzbinek.
Co widać z tarasów? Przede wszystkim wielkie dziury w ziemi, których rozmiary robią ogromne wrażenie. Ale również kopalniany sprzęt – koparki, taśmociągi, czy infrastrukturę drogową. Widoki z jednej strony uświadomią potęgę ludzkiej technologii, z drugiej – wzbudzą refleksję nad wpływem, jaki wywieramy na środowisko i swoje otoczenie. I bez wątpienia będą wspaniałym obiektem dla fotografów: i amatorów, i profesjonalistów. Warto z nich skorzystać również dlatego, że kopalnia powoli kończy swoją działalność i za kilka lat takiej możliwości już po prostu nie będzie.

Rowerem tam, gdzie jeździły pociągi
Pokopalniane tereny są też fantastycznym miejscem dla miłośników rowerów. Udowadnia to cały czas Mariusz Harmasz i jego projekt Trzeci Tor. Dokumentując dzieje konińskiej kopalni, a w szczególności górniczych kolei, autor projektu niejednokrotnie proponuje ciekawe wycieczki rowerowe – zarówno grupowe, jak i propozycje na indywidualne eskapady. Warto więc polubić profil FB Trzeci TOR, by znaleźć inspiracje na niedzielne wypady.

Fot. na górze Piotr Ordan

 

Dodaj komentarz