Zdaniem mediów nie znika zainteresowanie technologią zgazowania węgla na powierzchni.

Budowę pierwszej instalacji tego typu planuje Grupa Azoty, obiekt miałby powstać w Kędzierzynie-Koźlu. Konsorcjum Grupy Azoty, Tauronu i KGHM zleciło przygotowanie studium wykonalności dla takiej instalacji. Przygotowała je firma Foster Wheeler Italiana. Instalacja jest przewidziana na ok. 1 mln ton węgla rocznie i pozwalałaby produkować 400 mln m sześc. gazu. W zależności od wyboru technologii i oczekiwanych efektów jej koszt to 2–3 mld zł. W Polsce byłoby to pionierskie przedsięwzięcie.

Tematem zgazowania węgla na powierzchni jest zainteresowana także PGE; pojawiła się informacja, że Grupa rozważa zakup takiej technologii od Siemensa.

W Polsce prowadzony był w 2014 r. eksperyment podziemnego zgazowania węgla tzw. metodą szybową z wykorzystaniem infrastruktury czynnej kopalni Wieczorek Katowickiego Holdingu Węglowego. W ciągu 53 dni przerobiono ok. 250 ton węgla i wytworzono 900 tys. m sześc. gazu. Efekty były na tyle obiecujące, że Główny Instytutu Górnictwa szuka inwestora budowy krajowych instalacji demonstracyjnych.

Zdaniem Pawła Nierady, eksperta ds. energetyki w Instytucie Sobieskiego, dzięki takim projektom, jak podjęty przez Grupę Azoty, temat zgazowania węgla można będzie rozwijać. Jednak najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, jak polska energetyka ma wyglądać za 30 lat i w okresie przejściowym. – Wciąż kluczowym problemem przy używaniu węgla w każdej formie jest narzucana przez regulacje unijne redukcja emisji CO2. Dekarbonizacja nie byłaby zapewne konieczna, gdyby okazało się, że potrafimy zagospodarować CO2. I nie mam tu na myśli technologii CCS, lecz raczej wychwyt CO2 i wykorzystanie go w ciężkiej chemii – mówi Nierada. Opracowywane są już technologie pozwalające przekształcać wodór i CO2 pochodzący z elektrowni węglowej do postaci metanolu.

Oprac. na podstawie DGP

Dodaj komentarz