Debata nad odkrywką

Rozprawa administracyjna, która odbyła się 8 września w Poznaniu, jest elementem postępowania związanego z planowanym wydobyciem węgla i kopalin towarzyszących z odkrywki Ościsłowo. Organizator, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, zaprosiła wszystkie zainteresowane strony do otwartej dyskusji. Skorzystali z tej okazji i zwolennicy, i przeciwnicy górnictwa węgla brunatnego.

Dr Leszek Pazderski, ekspert Fundacji Greenpeace, stwierdził: Jakość wód zrzucanych przez kopalnię pozostawia wiele do życzenia. Wszystkie trzy odkrywki raportują co roku zrzuty do wód powierzchniowych ośmiu najbardziej toksycznych metali ciężkich. Średnio każda odkrywka w 2014 roku zrzuciła 188 kg arsenu, 15 kg kadmu, 75 kg chromu, 130 kg miedzi, 3,8 kg rtęci, 254 kg niklu, 113 ka ołowiu i 142 kg cynku. Poza tym wody z odkrywek zawierają duże ilości zawiesiny węglowej, woda wygląda jak z pralki. W odbiornikach tej wody nie ma życia, rośliny nie są w stanie przeprowadzać fotosyntezy, zwierzęta pouciekały.
Tę wypowiedź zripostował Andrzej Mazur, przewodniczący rady pracowników kopalni: Z całym szacunkiem, mówi pan kłamstwa. Jestem mieszkańcem Mikorzyna i znam nasze jezioro. Przez lata były do niego odprowadzane wody z odkrywki Pątnów i woda w jeziorze nigdy się nie popsuła. Jezioro Skulskie, też mi dobrze znane, jest jednym z brudniejszych i wiemy dlaczego, gospodarują tam ogrodnicy. Jeżeli kopalnia dopompuje wodę, to jezioro Skulskie zostanie uratowane! Alicja Messerszmidt (przewodnicząca MZZ PIT „Kadra”) zauważyła, że gdyby w wodach z odkrywek przekroczone zostały jakiekolwiek limity, kopalnia musiałaby płacić kary i nie mogłaby odprowadzać wody.

Inny dyskutant dr Michał Kupczyk (który nalegał, by nie identyfikować go z ekologami, tylko z UAM w Poznaniu) powiedział: Żeby kopalnia dobrze funkcjonowała, musi wydobywać około 10 mln ton węgla. Odkrywka Ościsłowo będzie więc funkcjonowała 2-3 lata. Czy to się będzie opłacało? Nie. Dzisiaj mamy już zastępstwo energetyczne. Przywiezienie 40 mln ton węgla jest na pewno tańsze niż zniszczenie cennego miejsca. Jako osoba, która projektowała tam obszar Natura 2000, zbierałem informacje, tam nie projektowano żadnych odkrywek, a tu nagle wyskakują z odkrywkami. Od 30 lat prowadzę też badania przyrodnicze nad jeziorem Gopło i jestem zszokowany tym, co to przedsiębiorstwo reprezentuje.

Eksperci ekologów wyliczyli, jakie straty gospodarcze poniosą gminy w razie budowy nowej odkrywki i ile przypadków chorób wystąpi wśród mieszkańców tych gmin. Marek Maślak (MZZ PIT „Kadra”) odparł na to, że gdyby kopalnia była takim źródłem chorób, to pracowaliby w niej sami garbaci, ślepi i kulawi górnicy. Dodał też: Czy rzeczywiście tam, gdzie nie ma kopalni, jest woda, a gdzie jest kopalnia, nie ma wody? Wszyscy wiemy, że bilans wodny w Polsce jest ujemny. W ubiegłym roku w Warszawie można było przejść przez Wisłę, bo woda sięgała kolan. Najbliższa odkrywka w linii prostej od naszej stolicy znajduje się w odległości 176 km.

Maciej Dąbrowski z Towarzystwa Samorządowego stwierdził: Kopalnia w ciągu 15 lat odprowadziła w postaci opłat środowiskowych i innych do wojewódzkiego i narodowego funduszu około 2 mld złotych. Gdyby te pieniądze wróciły do nas i były wykorzystane na sensowne programy, to w regionie konińskim, najbardziej w całym kraju dotkniętym suszą hydrogeologiczną, mogłyby funkcjonować i rolnictwo, i kopalnia, i środowisko, i ludzie, którzy tutaj żyją i pracują.
Swoje obserwacje przekazał jeden z mieszkańców gminy Kazimierz Biskupi, Wojciech Dobrychłop: Od dziecka mieszkam w Kazimierzu, gdzie był eksploatowany węgiel. Tam nigdy się nie zdarzyło, żeby zabrakło wody w studniach czy drzewa wysychały. W lasach kazimierskich, gdzie mamy Puszczę Bieniszewską i rezerwat przyrody, są zbiorniki, które od 40 lat nie zmieniają poziomu wody. Są bagna, które wyglądają tak, jak kiedyś. Tak samo w Kleczewie, gdzie mamy odkrywkę Jóźwin nieopodal, są stawy rybne, do których nikt nie musi pompować wody. Dziwne, że w Kleczewie woda się utrzymuje, a w Wilczynie zrzuca się winę na kopalnię.

Temat wody w jeziorze Wilczyńskim był jednym z wiodących podczas rozprawy. Projekt przerzutu wód z odwodnienia odkrywki Jóźwin IIB ma dość długą historię – z taką inicjatywą wystąpiła kopalnia Konin i to już w 2001 r., podczas spotkania z władzami gminy Kleczew. W 2008 roku zainteresowane strony (kopalnia, marszałek województwa wielkopolskiego, inne instytucje i lokalne samorządy) zdecydowały o skierowaniu wód z odwodnienia Jóźwin IIB do jeziora Budzisławskiego i Wilczyńskiego. Kopalnia wykonała potrzebną dokumentację, udało się zebrać fundusze na budowę rurociągu. Jednak w sprawę włączyli się ekolodzy, którzy zakwestionowali raport o skutkach oddziaływania inwestycji na środowisko, podnieśli problem ramienic, okazało się, że trzeba rozszerzyć inwestycję o budowę oczyszczalni i rekultywację jeziora Suszewskiego. W ub. roku zapadła decyzja, by ograniczyć projekt do jeziora Wilczyńskiego. Głównym inwestorem tego przedsięwzięcia jest Wojewódzki Zarząd Urządzeń i Melioracji Wodnych, działający w porozumieniu z zainteresowanymi gminami.

Przedłużające się procedury wywołują zniecierpliwienie mieszkańców. Podczas rozprawy padło więc pytanie, dlaczego wody nie ma i przypuszczenie, że to kopalnia wstrzymuje jej przerzut – mimo że jest tylko jednym z uczestników postępowania, zatem nie może odpowiadać za stan realizacji inwestycji. Sprawę wyjaśnił członek zarządu kopalni Jarosław Czyż: Od czterech lat czekam w blokach startowych na budowę rurociągu, żeby móc puścić wodę. Na potrzeby tego przerzutu za własne pieniądze wybudowaliśmy pompownię, która już od roku czeka na podłączenie rury. Co roku w budżecie szkód górniczych odkładamy pieniądze, ponieważ zgodnie z umową mamy sfinansować 50% tej inwestycji. Wszyscy o tym doskonale wiecie, więc dlaczego uważacie, że kopalnia nie chce puścić wody? Z jakiego powodu? Podajcie choć jeden. Co to dla nas za różnica, czy woda płynie do takiego czy innego jeziora. Przecież my i tak ją pompujemy.

***
Rozprawa pokazała, że budowie odkrywki towarzyszą wielkie emocje, umiejętnie podgrzewane przez działaczy ekologicznych, którzy bardzo mocno zaangażowali się w sprawę Ościsłowa. Ekolodzy i ich eksperci na każdym etapie postępowania i w każdy możliwy sposób kwestionują i dyskredytują działania kopalni, często uciekając się do demagogicznych chwytów, strasząc mieszkańców czekającą ich katastrofą nie tylko ekologiczną, ale także gospodarczą i zdrowotną.
Jeden z ekologów dowodził, że powstanie Ościsłowa zagrozi bytowi 10 mld ludzi, którzy wkrótce będą zasiedlali Ziemię, ponieważ odkrywka spowoduje ogromne zmiany klimatyczne, co doprowadzi do katastrofy na skalę niemal ogólnoświatową. Słuchając tej wypowiedzi, można było odnieść wrażenie, że od tej, w końcu wcale nie takiej dużej odkrywki, zależą losy całej planety, a może nawet wszechświata.
Przeciwnicy górnictwa polubili termin „bezpieczeństwo żywnościowe” i szermują tym argumentem w sposób nieuzasadniony. Zderzanie kilkuset hektarów, na których nikt nie prowadzi wielkotowarowego gospodarstwa, z wyżywieniem całego narodu jest ewidentnym nadużyciem. Ekolodzy nie chcą uznać prostej sprawy – kopalnia i rolnictwo mogą współistnieć, jedno nie wyklucza drugiego.
Ekspert w dziedzinie ekonomii pracujący dla Fundacji Greenpeace wyliczył precyzyjnie, ile milionów złotych stracą gminy wraz z powstaniem odkrywki – ile pól będzie leżało odłogiem, ile krów i kur nie będzie hodowanych, ile gospodarstw zbankrutuje. Wszystko to ma doprowadzić gminy do ruiny gospodarczej. Jak zatem oceniać przykład Kleczewa, który (zgodnie z takim rozumowaniem) z racji wieloletniej obecności kopalni na terenie gminy powinien dawno pójść z torbami. Tymczasem zasilany podatkami i opłatami z tytułu eksploatacji górniczej od lat plasuje się w gronie najbogatszych gmin w Polsce, rozwijając się i inwestując z rozmachem doskonale widocznym dla każdego, kto chce to dostrzec.

Na szczęście nie wszyscy są niechętni odkrywce. Służby kopalniane odbierają sygnały świadczące o przychylności mieszkańców, jest wiele telefonów z wyrazami poparcia. Zdarzają się także listy. Jeden z rolników napisał do prezesa kopalni: Jestem z terenów objętych pod odkrywkę „Ościsłowo” i zapewniam Pana, że czekamy na wasze przyjście i jak najszybszy wykup naszych nieruchomości. Ludzie stąd dużą większością czekają, tylko już nieliczni się wahają. To miejsca pracy i dla nas przemieszczenie się wreszcie w lepsze miejsca z tych odludnych wiosek. Nie zważajcie na tych ekologów, bo to w większości podstawieni ludzie, przecież ich znamy i wiemy kim są. Panie Prezesie, róbcie wszystko, aby ta odkrywka jak najszybciej powstała. Czekamy.
Oby nie za długo.                                                                                                                                                                                     eg

Fot. Dariusz Grabowski

Dodaj komentarz