Za mgiełką nostalgii

W styczniu zapraszaliśmy na wernisaż wystawy „Konin wczoraj”, na którą złożyły się akwarele Kazimierza Białkowskiego, pokazujące miasteczko sprzed lat; Konin, jaki pamiętają już nieliczni. Dziś kilka refleksji po otwarciu ekspozycji.

Spora frekwencja na wernisażu świadczy o tym, że historia Konina interesuje jego mieszkańców i to nie tylko tych starszych. – Wygląda na to, że się wstrzeliłem w temat. Ale nie jestem zaskoczony. Sądziłem, że jest jednak dość duża grupa ludzi, którym dawny Konin jest bliski – powiedział Kazimierz Białkowski.
Niemal każda prezentowana na wystawie praca powodowała dyskusję na temat miejsca, które przedstawia. Widzowie próbowali bez posiłkowania się podpisami zidentyfikować namalowaną uliczkę lub dom, a starsi dzielili się wspomnieniami o tym miejscu. Sam artysta przyznał: Chciałem zatrzymać piękno Starego Konina, które nam ucieka. Konin był pełen drewnianych galeryjek, przybudówek, szopek i to chciałem utrwalić. Sądzę, że moje prace są w pewnym stopniu dokumentem.
I tak też uważają organizatorzy wystawy – nazwali artystę historykiem naszego regionu, zatrzymującym w czasie tożsamość miejsca, która „bywa tak samo bogata jak tożsamość człowieka, ale często znacznie ciekawsza”.
Zadbano również o to, by po wystawie pozostał trwały ślad – wybór prac Kazimierza Białkowskiego został wydany na kartkach, które mogą służyć jako pocztówka albo pamiątka.
A co autor sądzi o dzisiejszym Koninie? Zapytany, czy poszukuje tam tematów, odpowiedział: Jestem rozczarowany, bo jednak nowoczesne miasto nie ma tego uroku, tej niepowtarzalnej atmosfery. Konin stał się miastem, jakich wiele. Dzisiaj wszystkie są jednakowe…
Wystawę w Centrum Kultury i Sztuki przy ul. Okólnej można oglądać do 24 lutego.         e

Fot. wernisażu Mirosław Jurgielewicz
Fot. reprodukcji Piotr Ordan

Fot. 7   Nieistniejące podwórko w Starym Koninie
Fot. 8   Ulica Wodna, budynek dawnego więzienia
Fot.  9   Ulica Słowackiego
Fot. 10  Ulica Gwoździarska
Fot. 11   Podwórko na ulicy Wodnej
Fot. 12   Podwórko kamienicy Stefanii Essowej

 

Dodaj komentarz