„Gazeta Wyborcza” (4 kwietnia 2016) pisze o zjawiskach towarzyszących wydobywaniu węgla brunatnego. Przytacza przykład Czechów, którzy boją się, „że przygraniczna odkrywka węgla zassie ich wodę pitną”. Oto fragmenty artykułu.

Czesi oczekują od polskiego rządu wyjaśnień w sprawie rozbudowy odkrywkowej kopalni węgla brunatnego w okolicach Bogatyni. W związku z pracą kopalni, głębokiej na 220 metrów i szerokiej na kilkaset metrów, Czechom rzekomo ubywa wody. (…) Mieszkańcy czeskiego, przygranicznego Frydlantu mają analizy, które sugerują, że dalsze kopanie spowoduje lokalną suszę, może zabraknąć wody pitnej. Należący do skarbu państwa właściciel kopalni mówi, że Czesi przesadzają. – W ocenie spółki obawy odnośnie do zwiększenia oddziaływania kopalni na tereny przygraniczne są bezzasadne – czytamy w mailu od spółki zależnej PGE, do której należy odkrywka i elektrownia Turów.
Z drugiej strony grupa PGE nie wyklucza, że po sporządzeniu raportu oddziaływania na środowisko podejmie „działania zabezpieczające tereny przed wpływem kopalni”. To ważny projekt, bo elektrownia jest jedną z najnowocześniejszych na węgiel brunatny, trwają też warte ponad 3 mld zł prace nad jej rozbudową.

Węgiel brunatny jest najbardziej trującą z kopalin – jest mniej kaloryczny od kamiennego, zostaje po nim więcej popiołu. Ale w tej chwili nie możemy się bez niego obyć. W Polsce trwają prace nad budową kilku nowych odkrywek. Za każdym razem to konieczność przesiedlenia mieszkańców i nieodwracalna dewastacja środowiska, osuszanie terenów rolniczych. Dlatego rosnąca wśród Polaków świadomość troski o środowisko może pokrzyżować te plany. (…) Żeby się dobrać do największych w Polsce zasobów węgla brunatnego zalegających na północ od Legnicy, trzeba by zrównać z ziemią całe miasteczka i zmienić przebieg trasy ekspresowej S3. Według obliczeń dr. Mariusza Kudełki z krakowskiej AGH koszty działania tych dwóch odkrywek w Gubinie i Legnicy mogą sięgać 10 mld zł rocznie. Chodzi o leczenie osób dotkniętych przez choroby związane z emisją zanieczyszczeń, zniszczenia budynków, szkody w rolnictwie. (…)

Na rozpoczęcie budowy nowej odkrywki liczy zarząd giełdowej spółki ZE PAK. – Dla nas absolutnie priorytetową sprawą jest odkrywka w Ościsłowie – zapowiadał wiceprezes ZE PAK Tomasz Zadroga. To konieczne, bo węgiel z innych odkrywek PAK po prostu się kończy.
– Na początku marca minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel odmówił wydania zgody na odrolnienie gruntów i praktycznie zablokował możliwość powstania odkrywki Ościsłowo – mówi nam Jakub Gogolewski z fundacji Rozwój TAK – Odkrywki NIE. Od tej decyzji odwołali się zarówno wójtowie gmin, jak i spółka.
ZE PAK wierzy, że do maja uzyska zgodę na odrolnienie i będzie mogła ruszyć z dalszymi pracami. Przeciwko odkrywce protestuje kilkuset mieszkańców.

Ale są też miejsca, które czekają na kopalnię z otwartymi rękami, np. w okolicy Bełchatowa, gdzie działa największa elektrownia na węgiel brunatny w Polsce. Tam mieszkańcy przyzwyczaili się do takiego sąsiedztwa. Przygraniczna odkrywka w Gubinie też ma swoich zwolenników, którzy protestują przeciwko antywęglowej retoryce organizacji Koalicja Klimatyczna. Entuzjaści węgla z organizacji Na Rzecz Rozwoju Ziemi Gubińskiej zarzucili ekologom, że nie interesuje ich to, „że połowa z 800 zdolnych do pracy mężczyzn z regionu musiała wyjechać za chlebem za granicę”. Kopalnia i elektrownia dałyby pracę 2 tysiącom osób.
Kopalnia i elektrownia to też duże wpływy do lokalnej kasy. Dobrze o tym wiedzą mieszkańcy Kleszczowa, czyli najbogatszej gminy w Polsce. To właśnie tam swoją siedzibę ma elektrownia Bełchatów. Budżet 5-tysięcznej gminy wynosi 260 mln zł. Wójtowie gmin o porównywalnej wielkości cieszą się, gdy mają budżet w wysokości kilkunastu milionów złotych.

Dodaj komentarz