Opowieść trzecia: Z dziobkiem w wodzie

Czajka (1 i 3) to piękny ptak. Była kiedyś pospolitym gatunkiem, ale – jak wykazało ostatnie liczenie ptaków – jej populacja na terenach polskich spadła o 50 proc. Przestała być gatunkiem często spotykanym, można ją zobaczyć tylko sporadycznie. Ale na naszym terenie doliczono się aż 60 osobników, to prawdziwy rekord.
Dlaczego? Czajka lubi tereny podmokłe, wody nie za głębokie. Dlatego można ją spotkać w okolicach Kleczewa i w Powidzkim Parku Krajobrazowym.
Czajki po odbytych lęgach i usamodzielnieniu się młodych skupiają się z powrotem w większą społeczność, zbijają w stada. Jedno duże stado skupiło się wokół stawu, który obserwuję. O świcie czajki wylatują żerować na pobliskich łąkach, a przed południem regularnie wracają nad staw. Na odkrytych łachach odpoczywają, odbywają kąpiele, robią toaletę piór.

Mała czajka (2). Byłem jej ojcem chrzestnym, obserwowałem od wyklucia do wylotu. Wykluły się cztery pisklaki. Ta mała, z pozoru nieporadna, kuleczka jest już lotna. Widać śmieszną budowę ciała – zbyt duże jak na pisklaka nogi. Można się domyślać, że przy zdobywaniu pokarmu ptak przemieszcza się po terenie błotnistym i duże pazury działają jak rakiety śnieżne.

Brodziec śniady (4).
Przetrwaniu brodźców, czajek i innych brodźcowatych musi sprzyjać wiele elementów. Nie tylko bliskość wody, ale jej głębokość i pożywienie, które się w niej znajduje. Zbyt głęboka woda sprawia, że brodziec nie sięgnie do pożywienia.

Bekas kszyk (5) też ma zwyczaj sondować wodę dziobkiem. Ma żerowisko w płyciźnie, głębiej nie sięgnie, ani nie zanurkuje.
A ten kszyk (6) śpi na stojąco. Spał sobie smacznie na moich oczach, w odległości zaledwie paru metrów. W takiej sytuacji obserwator musi być doskonale zamaskowany, żeby ptak się nie zorientował. A kszyki są bardzo czujne.
Pięknie też tokują. Kiedy bekas kszyk tokuje nad głową wieczorami, to jest symfonia dźwięków.

Kwokacz brodziec (7) jest wielkości dużego dzięcioła. Też żywi się tym, co znajdzie w wodzie.
Kiedy go obserwowałem, zastanawiałem się, czemu tak skacze. Biegał, zerkał na konkurencję i szukał pożywienia. Miał ogromny apetyt, przez półtorej godziny zjadł ze cztery żaby. Przy takiej wielkości przecież to masa jedzenia!
Nigdy mu się nie zdarzyło zjeść brudną żabę. Kiedy jakąś upolował w błocie, to szybciutko podleciał do czystej wody, płukanko, dopiero wtedy pożerał ją w całości. Podgardle robiło mu się grube, wielki kęs żaby ledwo mu się mieścił.
Takich ptaków wcześniej u nas nie było, nawet na terenach Powidzkiego Parku Krajobrazowego. Woda była dla nich za wysoka, one potrzebują łach i mielizn, w których szukają pożywienia.

Zadumana czapla siwa (8).
Sieweczka rzeczna (9),  młodociany osobnik,  ma czarny łebek, a  wokół oka żółte obwódki. Jaki to fajny ptak! I szybki jak pchła.

Gęsi gęgawy (10) i żurawie zwyczajne (11 i 12) na noclegowisku.
Kiedy trzcina  uderzy  jedna  o drugą,  ptaki wiedzą,  że  ten  szum jest naturalny,   a  jak  człowiek  tylko  stuknie, słyszą inny dźwięk i już wiedzą, że ktoś jest.
Żuraw o  świcie  stale  się  rusza,  kręci  głową,  trudno go uchwycić.  Ale  udało  mi się  złapać poświatę o wschodzie słońca.

Przed świtem ptaki budzą się całkowicie, zaczyna się ruch, gęsi pływają, żurawie biegają, klangorzą, widać parę wydobywającą się z ich dziobków jak z czajnika.
O wschodzie słońca część z nich wyrusza na żerowisko. Odlatują grupami, zaczynają żurawie, potem znikają gęsi, a reszta ptaków brodzących zostaje na miejscu i żeruje w stawie.

Piotr Makarowicz

Dodaj komentarz