Niektóre kraje obroniły branże, na których im zależało. Dlaczego my nie mielibyśmy obronić górnictwa węglowa brunatnego? – pyta prof. Zbigniew Kasztelewicz, cytowany przez portal NETTG.pl.

Branża węgla brunatnego od 1989 r. nie wyciągnęła jeszcze ręki po żadne środki publiczne. Stałaby się niesprawiedliwość dziejowa, gdyby przekreślić węgiel brunatny i ratować węgiel kamienny, do którego się dokłada. Spodziewam się, że za 10-20 lat górnictwo węgla kamiennego skurczy się o połowę. I z tego m.in. względu jestem za budową kopalni Gubin wraz z elektrownią oraz kopalni Legnica z elektrownią. Złoża legnickie i gubińskie kryją w sobie ponad 5 mld ton przemysłowych zasobów tego surowca. Dla porównania, od czasów powojennych wydobyliśmy 2,8 mld ton węgla brunatnego. (…) Jeżeli za 20-30 lat ZE PAK czy Elektrownia Turów przestaną istnieć – to prawie na połowie Polski nie będzie elektrowni poza Dolną Odrą, jeżeli i ona będzie jeszcze istniała. Dlatego stratedzy od energetyki winni postulować, aby zmniejszyć straty przesyłu energii elektrycznej (ok. 10 proc.) przez wybudowanie w części zachodniej Polski elektrowni w Gubinie, Legnicy czy koło Rawicza w Oczkowicach. (…) Tu jest rola polskiego rządu, żeby odpowiednio lobbować w Brukseli. Niektóre kraje obroniły branże, na których im zależało. Dlaczego my nie mielibyśmy obronić górnictwa węglowa brunatnego? – pyta prof. Kasztelewicz.

W opinii Stanisława Żuka, prezesa ZP Porozumienie Producentów Węgla Brunatnego, istotnym dowodem potwierdzającym możliwości uczynienia węgla brunatnego bardziej „przyjaznym” dla środowiska jest fakt, że pozostaje on istotnym surowcem energetycznym w Niemczech, Grecji, Czechach, Bułgarii, Turcji, Serbii czy Australii, choć przepisy dotyczące ochrony środowiska są w tych państwach bardzo restrykcyjne.

Oprac. na podstawie NETTG.pl: Po co Polsce potrzebny jest węgiel brunatny?

 

Dodaj komentarz