Prewencja i interwencja

W przedświąteczną środę 23 grudnia na pierwszej zmianie w hali głównej warsztatów w Kleczewie przeprowadzono ewakuację pracowników, udzielono pomocy poszkodowanemu i ugaszono pożar – wszystko to w ramach ćwiczeń.

Właścicielem obiektu jest PAK KWB Konin, użytkownikiem Wydział Warsztatów Naprawczych spółki Energoinwest Serwis, a za ochronę przeciwpożarową odpowiada spółka Konsalnet Security; usługa ta obejmuje także przeprowadzanie cyklicznych ćwiczeń.
Taki obowiązek wynika z rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów. W obiektach, w których przebywa ponad 50 stałych użytkowników, powinno się co najmniej raz na dwa lata przeprowadzać praktyczne sprawdzenie organizacji oraz warunków ewakuacji z całego obiektu. Przed wyznaczoną datą należy o ćwiczeniach powiadomić komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Koninie, który może przysłać swojego przedstawiciela jako obserwatora – wyjaśnia Grzegorz Grobelski, specjalista ds. ochrony ppoż.

Chodzi o to, żeby przećwiczyć pewne elementy ochrony przeciwpożarowej. Nowy użytkownik miał możliwość sprawdzić, czy instrukcja bezpieczeństwa pożarowego nie wymaga aktualizacji, czy to, co ktoś przelał na papier, jest możliwe do wykonania. Osoby funkcyjne mogły przetestować procedury postępowania, a pracownicy przećwiczyć system alarmowania, udzielanie pomocy czy wydostanie się z obiektu drogami ewakuacyjnymi – dodaje Andrzej Smuszkiewicz, komendant Zakładowej Straży Pożarnej, autor scenariusza ćwiczeń.
Plan zakładał, że miejscem akcji będzie hala główna warsztatów, w części użytkowanej przez oddział W-2. Na stanowisku regeneracji i remontów bębnów część prac wykonuje się z użyciem palników acetylenowo-tlenowych. Tam właśnie niesprzyjające warunki sprawiły, że doszło do niekontrolowanego zapalenia materiałów używanych w procesie regeneracji – czyściwa i smarów. Jednocześnie zasłabł pracownik zatrudniony na tym stanowisku. Zaszła więc potrzeba użycia podręcznego sprzętu gaśniczego i udzielenia pierwszej pomocy poszkodowanemu.
Ten scenariusz w sposób naturalny się rozwinął, ilość podręcznego sprzętu okazała się niewystarczająca, pracownicy uznali, że stan poszkodowanego kolegi może być poważny. Powiadomili więc przełożonych o sytuacji i wezwali służby ratownicze – straż pożarną i ambulans przewozowy Med-Alko. – Obie służby wyjątkowo sprawnie podjęły akcję. Służba medyczna przyjechała we wzmocnionym składzie, były dwie pielęgniarki zamiast jednej. Profesjonalnie przystąpiły do swoich działań, rozpoznały obrażenia i dolegliwości u osoby poszkodowanej, która została przełożona na deskę ratowniczą – opowiada komendant Smuszkiewicz.

Wcześniej pracownicy położyli poszkodowanego na podeście z desek. Potem pielęgniarki usztywniły pacjentowi szyję kołnierzem i przy pomocy pracowników został on wyniesiony na zewnątrz, tam przełożony z deski na nosze i załadowany do ambulansu. – Pomoc pracowników jest cenna, ponieważ nasze ambulanse nie mają najazdowych noszy, jakie standardowo stanowią wyposażenie karetek pogotowia. Poszkodowanego trzeba więc włożyć do ambulansu, co dla pielęgniarki i kierowcy jest zbyt ciężkie, dlatego zawsze apelujemy o pomoc pracowników. Warto taki nawyk upowszechniać, bo przecież czasem nie ma samochodu strażackiego i strażaków do pomocy – mówi Grzegorz Grobelski.
Jednocześnie z akcją ratowniczą prowadzone były działania gaśnicze. Czteroosobowy zastęp Zakładowej Straży Pożarnej podał prąd piany średniej, właściwej dla tego typu zagrożenia, pożar udało się zatem ugasić. Przećwiczono także ewakuację pracowników wszystkich oddziałów, które są użytkownikami hali warsztatowej. Akcją ewakuacyjną sprawnie dowodził inż. Grzegorz Kaźmierowski, zastępca kierownika oddziału W-2, przy nadzorze inż. Stanisława Nożewskiego, kierownika wydziału PW. Dowódca ma obowiązek dopilnowania opuszczenia budynku i policzenia osób. Ponieważ ilość osób się zgadzała, nie było potrzeby sprawdzania pomieszczeń. Warto tu podkreślić, że w razie prawdziwego pożaru hala zostałaby wyłączona spod napięcia, zatem w momencie ogłoszenia ewakuacji, przy opuszczaniu pomieszczenia pracownicy powinni wyłączyć urządzenia elektryczne oraz informatyczne.

Przebieg ćwiczeń oceniamy pozytywnie, wszystkie założone cele zostały osiągnięte – podsumowuje komendant Smuszkiewicz. – Podczas akcji służby ratownicze właściwie współdziałały z kierownictwem warsztatów. Wcześniej także ustalaliśmy szczegóły wspólnie z osobami dozoru i służbami BHP spółki EIS. Ale najważniejsze jest to, że zarówno kierownictwo, jak i załoga, dostrzega potrzebę organizowania ćwiczeń i chętnie bierze w nich udział. Wnioski zawsze staramy się omawiać podczas szkoleń BHP.

Fot. Grzegorz |Grobelski

*****
Poza ćwiczeniami i rozpoznaniem operacyjnym, w ramach profilaktyki strażacy kontrolują drogi dojazdowe oraz stan sprzętu gaśniczego. W ubiegłym roku Zakładowa Straż Pożarna interweniowała 377 razy – dowoziła wodę, przepychała leje czy zabezpieczała prace pożarowo niebezpieczne. Natomiast pożarów i zdarzeń wymagających akcji ratunkowej było 58, najwięcej wydarzyło się w okresie wiosenno-letnim: w kwietniu, czerwcu i sierpniu. Ambulans wyjazdowy wykorzystany został 30 razy.

Zimowe zagrożenia

Warunki zimowe stwarzają w kopalni dodatkowe zagrożenie pożarowe. Może je powodować np. zwiększone gromadzenie sadzy. Z tego powodu doszło ostatnio do pożaru w kotłowni na terenie OAW w Kazimierzu. Strażacy przeprowadzili także akcję ratowniczo-gaśniczą w budynku mieszkalnym w Kleczewie, gdzie wybuchł pożar w pomieszczeniu z opałem.
W okresie zimowym występuje też niebezpieczeństwo związane z używaniem dodatkowych źródeł ogrzewania, zwłaszcza grzejników elektrycznych. Takich urządzeń jest w kopalni sporo, np. na wszystkich maszynach podstawowych. Strażacy zwracają uwagę, żeby nie suszyć odzieży na grzejnikach elektrycznych. Dodatkowe zagrożenie stwarza także podgrzewanie różnych zamarzniętych elementów palnikami.
Okres zimowy jest związany z niebezpieczeństwem na drogach dojazdowych, zwłaszcza na pochylniach. Jeżeli droga nie zostanie na czas posypana piaskiem, czas dojazdu może być wydłużony nawet dla pojazdów ratowniczych.
Utrudnieniem dla ratowników może być również ograniczony dostęp do wody, która jest składnikiem piany gaśniczej. Przy kilkunastostopniowym mrozie wszystkie otwarte źródła wody – zbiorniki, stawy czy jeziora – są zamarznięte, a na wyrąbanie przerębli potrzeba czasu. W niskich temperaturach zamarzają też węże i zawory, stąd nietypowe wyposażenie samochodów pożarniczych w butle gazowe z palnikiem, służące do podgrzewania zamrożonych zaworów.
Jednym z zadań realizowanych podczas akcji zimowej jest sprawdzanie sprawności grzałek oraz instalacji wodnych na maszynach podstawowych. Takie kontrole Zakładowa Straż Pożarna przeprowadza wspólnie ze służbami elektrycznymi.

eg

Dodaj komentarz