Opowieść dziewiętnasta: Kalejdoskop zimowy

Choć kalendarz wskazuje na zimę, to temperatura od grudnia do połowy stycznia dodatnia, nawet nocą. W drugiej połowie stycznia w nocy, a nawet w dzień lekkie przymrozki, co pozwoliło w zacisznych miejscach, jakimi są leśne ostępy, skuć oczka wodne, w których powstały przedziwne witraże i formy lodowe.

Luty na przekór styczniowi przegonił zimę precz. Zrobiło się ciepło, temperatura dodatnia, co skrzętnie wykorzystały rośliny przedwiośnia. Zaczęła pylić leszczyna, w podszyciu na gołym gruncie zaczęła pękać ziemia i ukazały się żółte małe słoneczniki – to podbiał pospolity.

W myśl przysłowia „w marcu jak w garncu” ostatnia doba lutego i marzec pokazały ostre pazurki, nastały siarczyste mrozy. Krajobraz się zmienił, stawy i jeziora zamarzły. Tylko jeden z okolicznych stawów oparł się mrozom, pozostawiając wolne od lodu eliptyczne kałuże – to raj dla ptaków wodnych, dostęp do świeżej wody i bezpiecznego azylu przed drapieżnikami, tymi z lądu, jak lisy i zdziczałe psy, i z powietrza, jak kruki czy bieliki, które krążą w górze wypatrując chorych i słabych osobników.

Kilkuletnie obserwacje moich posiadłości mówią jednoznacznie – ptaki postanowiły zaryzykować lub wiedzą lepiej od nas, że klimat się zmienił i nie migrują. Zimy stały się dostatecznie łagodne na to, by przetrwać do wiosny.
Kiedy idę w teren na bezkrwawe łowy, wzrok nic mi nie mówi, ale za to słuch tak. Gawędziarzy słychać na kilometr, wyławiam poszczególne dźwięki, to gęsi i kaczki. Widzę krajobraz jak z bajki, perspektywa niczym z lotu ptaka. Na stawie w gęstych chmarach pływanie synchroniczne, w górze nad lustrem wody pokazy lotnicze. Jednak to nie pokazy, jak by się wydawało. W górze nad ptakami lata ich nemezis i to nie jedna. Grupa bielików wyszukuje słabych i chorych ptaków, drapieżniki też muszą jeść, by przetrwać.

Co do ptaków, to ich biomasę, jak mówią naukowcy, w naszej okolicy tworzy bez przesady dwa tysiące gęsi. Gęgawa, zbożowa, białoczelna i gęś mała. W tej podstawowej masie jest też około tysiąca kaczek krzyżówek. A z ptasich rodzynków – płaskonos, świstun, cyranka, cyraneczka – w granicach 20-30 par.
I jeszcze ciekawostka, którą zaobserwowałem tej zimy. Łabędzie krzykliwe, które na początku kwietnia odleciały na teren lęgowy Pomorza, doliny Baryczy, Warmii, Mazur – tam jest ich około 160 par. To są ptaki północy, a 16 osobników postanowiło spędzić zimę u nas.

Piotr Makarowicz

Dodaj komentarz