Poligon doświadczalny strażaków

Co można zrobić z budynkiem przeznaczonym do rozbiórki? Na przykład widowiskowo spalić, jak zrobili to strażacy, choć nie o widowisko im chodziło.

Na przedpolu odkrywki Jóźwin znajdują się wykupione przez kopalnię zabudowania. Zanim zostaną rozebrane, specjaliści z Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu postanowili wykorzystać je do celów szkoleniowych; 5 kwietnia przeprowadzono tam warsztaty na temat pożaru wewnętrznego oraz dochodzenia pożarowego. Organizatorzy zaprosili do udziału przedstawicieli jednostek pożarniczo-gaśniczych z czterech powiatów: Konina, Turku, Koła i Słupcy oraz druhów z OSP w Kleczewie, a także zakładowej straży kopalni Konin. W sumie około 40 osób.
Rozpoczęto od zajęć teoretycznych, a później uczestnicy szkolenia pojechali na taras widokowy, gdzie inż. Jarosław Hryniuk, nadsztygar ds. wulkanizacji, przedstawił historię i obecną działalność kopalni. Natomiast Grzegorz Grobelski, specjalista ds. ochrony ppoż., omówił zagrożenia pożarowe w zakładzie górniczym oraz związane z nimi zabezpieczenia i zadania zakładowej straży pożarnej.

Poczuć trzask i żar
Warsztatom przyświecały dwa cele. – Pierwszy to wykorzystanie możliwości obiektu, stworzenie w nim warunków zbliżonych do naturalnych, żeby w każdym pomieszczeniu zainicjować pożar z innej przyczyny. Drugi cel to ustalenie przyczyny pożaru przez osoby prowadzące dochodzenie popożarowe. My na terenie kopalni raczej nie mamy zdarzeń tego typu, ale mogą one wystąpić w łaźni, pomieszczeniach socjalnych na maszynach czy w biurowcach, zajęcia są więc interesujące także dla nas – mówi Grzegorz Grobelski.
A Andrzej Smuszkiewicz, komendant zakładowej straży pożarnej, dodaje: To prawdziwa gratka dla naszych kolegów z PSP, ponieważ mogą przećwiczyć akcję praktycznie – poczuć dym, temperaturę, trzaski, dźwięki. Nawet strażacy z doświadczeniem mogą w ten sposób lepiej przygotować się do akcji ratowniczej. Po takich zajęciach wiedzą, czego się spodziewać.
Potwierdza to główny organizator zajęć, brygadier Tomasz Wiśniewski, naczelnik Ośrodka Szkolenia Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu: Rzadko się zdarza, że mamy budynek, który możemy umeblować i następnie spalić. To jest niezwykła okazja, pozwalająca nam przećwiczyć umiejętność gaszenia pożarów wewnętrznych. Dzisiaj nasi strażacy będą ponadto musieli odczytać ślady, jakie pożar zostawił, w celu ustalenia jego przyczyny. Jeżeli jej nie ustalą, to chociaż sprecyzują, gdzie ten pożar powstał. Ta umiejętność jest nam potrzebna, ponieważ w informacji, jaką sporządzamy po każdej interwencji, należy przyjąć przypuszczalną przyczynę. Chodzi o zminimalizowanie błędu w ustaleniu przyczyny, aby była jak najbardziej zbliżona do prawdy. Oczywiście, strażak na co dzień nie zajmuje się dokładnym analizowaniem tego, co się wydarzyło, robią to biegli sądowi. Ja jestem biegłym już od kilkunastu lat, stąd też moja pasja i praca w pionie szkoleniowym, bardzo mi zależy, żeby tę wiedzę przekazywać.

Najpierw podpalamy
Aby móc gasić, trzeba najpierw rozniecić ogień. Zanim doszło do podpalenia, strażacy postarali się o stworzenie we wnętrzach możliwie naturalnych warunków. W pokojach znalazły się więc zużyte telewizory i komputer, podniszczone dywany, firanki, obrazy, żyrandole, odzież, a nawet zabawki i dziecięce buciki. Zadbano o pełne wyposażenie pokojów i kuchni, a w garażu umieszczono samochód mitsubishi colt.
W przygotowania włożono sporo pracy, ale efekty były znakomite, można wręcz uznać, że strażacy błysnęli talentem dekoratorskim. – Musieliśmy sami pozyskać wyposażenie, zwieźć je, przygotować pomieszczenia, wszyscy się w to włączyli. Ale czego się nie robi dla dobra służby i po to, żeby się czegoś nauczyć – mówi starszy kapitan Zdzisław Choinka z konińskiej jednostki PSP.
Do spalenia wytypowano cztery pomieszczenia, kuchnię i trzy pokoje. W każdym zainicjowano pożar z innej przyczyny, było to podpalenie, wyrzut oleju jadalnego, paląca się świeca oraz pozostawienie niedopałka w koszu na śmieci.

Potem gasimy
Do akcji gaśniczej strażacy przystąpili w pełnym rynsztunku, w tzw. nomexach, czyli specjalnych ubraniach z niepalnego materiału z oddychającą membraną, w kominiarkach i rękawicach oraz wodoodpornych butach o właściwościach izolacyjnych. Niezbędne okazały się też aparaty do ochrony dróg oddechowych. W komplecie z maską i butlą powietrzną strażacy mają czujnik bezruchu, który przesyła sygnał dźwiękowy, jeśli strażak się nie porusza. Wtedy koledzy na zewnątrz wiedzą, że ratownik sam potrzebuje pomocy.
Zgodnie z planem, po zakończeniu akcji strażacy starali się wykryć przyczynę pożaru. Każda grupa badała pogorzelisko w pomieszczeniu, w którym nie gasiła ognia. A w jaki sposób można ustalić przyczynę? Wyjaśnia ekspert Tomasz Wiśniewski: Ogień jest takim stworzeniem, które przemawia swoim językiem. My musimy się nauczyć tego języka, rozpoznawać słowa, które ogień zostawia w pomieszczeniu. Jeżeli się nauczymy je czytać, jesteśmy w stanie określić obszar, gdzie powstał i w tym obszarze ustalimy przyczynę. Jest to możliwe.

Korzyść dla nauki
Zajęcia obserwowali studenci Politechniki Poznańskiej, nie bez przyczyny. Szkoła Główna Służby Pożarniczej, Komenda Wojewódzka PSP i Politechnika Poznańska stworzyły wspólne studia podyplomowe z inżynierii bezpieczeństwa pożarowego. Przedmiotem zainteresowania studentów jest między innymi sposób zachowania się ognia i jego wpływ na konstrukcję budynku. Jak mówi Michał Malendowski: W przyszłości przy okazji tego rodzaju ćwiczeń zamierzamy przeprowadzić badania naukowe na temat przepływu ciepła do elementów konstrukcyjnych. Chcemy prześledzić akcję ratowniczą, żeby właściwie przygotować się do badań.
Jak widać, z opuszczonych zabudowań można uzyskać wiele rozmaitych korzyści.
Po zakończeniu warsztatów Komenda Wojewódzka PSP wystąpiła do zarządu kopalni i kierownictwa ruchu zakładu górniczego z podziękowaniem za życzliwość i umożliwienie przeprowadzenia tych ciekawych i pożytecznych zajęć.       eg

Fot. Piotr Ordan, Grzegorz Grobelski

Dodaj komentarz