W pogoni za dorszem

W sobotę 28 września jedenastu śmiałków wyruszyło na połów bałtyckiego dorsza. Wyprawę zorganizował Międzyzakładowy Związek Zawodowy Górników, który już od lat zaprasza wędkarzy na morskie łowiska. Kiedyś takie wyjazdy odbywały się nawet kilka razy w roku, w sumie było ich ponad dwadzieścia.
Tym razem na miejsce startu wybrano Łebę. Po kilku latach pływania na kutrze „Missisipi” organizatorzy postanowili wypróbować inną jednostkę – jacht „Amarillo”.

Jak udała się ta wyprawa? Pod koniec września warunki nad morzem nie sprzyjały wędkowaniu, wręcz przeciwnie. – Pogoda nas nie rozpieszczała, podczas podróży do Łeby cały czas padało. Po wypłynięciu z portu okazało się, że morze jest niespokojne i dość mocno buja między 4 a 5 w skali Beauforta. Były chwile, szczególnie na końcu wyprawy, kiedy jacht przechylał się burtą prawie do samej wody. O skali trudności może świadczyć fakt, że „Amarillo” był jedynym jachtem, który w sobotę wyszedł w morze, nikt inny się nie odważył. Ale nie wypływaliśmy daleko, cały czas widać było zarys lądu – opowiada Grzegorz Grobelski, pomysłodawca wyjazdu.

Wędkarze z Konina okazali się twardymi zawodnikami, nie tylko dzielnie znieśli bujanie, ale i złapali nieco ryb, choć połów nie był imponujący. – Dorsze współpracowały dość słabo, ale każdy coś złapał. Niektórzy po kilka sztuk, a jeden z kolegów nawet jedenaście – mówi Grzegorz Grobelski, który może się pochwalić złapaniem najdłuższej, prawie półmetrowej sztuki.
Wędkarze dowiedzieli się, dlaczego coraz trudniej złowić dorsza. Zdaniem szypra powodem jest słaby wlew słonej oceanicznej wody do Bałtyku, niezbędnej zarówno dla rozwoju samych dorszy, jak i mniejszych organizmów, którymi żywią się te drapieżne ryby.

Po zakończeniu łowienia i powrocie na brzeg uczestnicy wyprawy trafili na początek festynu zamykającego sezon letni w porcie jachtowym Łeby. – Mieliśmy okazję skosztować zupy z dorsza, pieczonych kiełbasek i kaszanki i popić te przysmaki wspaniałym kuflowym darmowym piwem. Wszystko to przy dźwiękach muzyki na żywo w wykonaniu kapeli Detko Band – dodaje Grzegorz Grobelski. Wędkarze zakończyli zatem wyprawę w dobrych humorach.    e, gg

Fot. Grzegorz Grobelski, Wojciech Dubiel i Grzegorz Rybacki

 

Dodaj komentarz