GG 30 lat temu

Na co nas stać
Na łamach konińskiej prasy ukazało się ostatnio sporo materiałów poświęconych konińskiej kopalni. pisano o nas i krytycznie, i pochlebnie. Oto jak sytuację ocenia dyrektor mgr inż. Bogdan Boroński:

Kopalnia jest przedsiębiorstwem znaczącym, a nawet wiodącym i bardzo dobrze, że się o niej mówi. Zawsze było głośno o kopalni, kiedy było źle, dlaczego ma nie być głośno, kiedy nam się coś udaje? Bieda roku 90 dała o sobie znać lepszą sytuacją dnia dzisiejszego. Zbudowaliśmy jedną rzecz najważniejszą: zapoczątkowaliśmy tworzenie ceny na węgiel niezależnie od decyzji ministerialnych. Dziś wszelkie oszczędności nie opuszczają już kopalni w takiej wielkości, jak to było dotychczas.

Wewnętrznie także dokonaliśmy zmian. Zostały wycofane dwie najdroższe w utrzymaniu koparki D-112, zwałowarka As-1120 w Lubstowie, w trakcie przeprowadzki jest koparka SRs-1200, a więc cztery potężne maszyny zostały wycofane z produkcji. Odkrywka „Lubstów” nie zdejmuje nadkładu, w związku z tym koszty wydobycia węgla są mniejsze.

Skomplikowanym problemem są płace. To, ze sytuacja nasza jest niezła, wcale nie znaczy, że możemy rzucać pieniędzmi na lewo i prawo. Te pieniądze trzeba wydawać w sposób racjonalny. Moja polityka wobec załogi jest następująca: wszystko, co należy wypłacić, wypłacam. (…) Chodzi o to, żebyśmy płacili złotówkę za złotówkę. Dziś musimy za każdą wypłaconą pracownikowi złotówkę odprowadzić do budżetu państwa 10 zł. Nas na to po prostu nie stać. (…) Dziś, kiedy mamy zysk, mamy też pewien wybór: czy powinniśmy się przygotować na przyszłość, czy mamy te pieniądze „zjeść”. Podjęliśmy już decyzję: wydajemy pieniądze, które zarobiliśmy, dokonujmy innego podziału zysku. Tylko konsekwencje tego w latach następnych mogą być dla kopalni nieobliczalne. Możemy bowiem nie uzyskać tego zabezpieczenia produkcyjnego, które planujemy do 2010 roku.

Są również takie czy inne uwagi twierdzące, że dyrektor nie interesuje się kopalnią. To nie jest prawda. Dzisiaj potrzebne jest tworzenie pewnego otoczenia korzystnego dla kopalni. To właśnie jest rola dyrektora. Mój szacunek dla pracowników jest niepodważalny. (…) Sami musimy znaleźć dla siebie miejsce na rynku. I to jest to, czym się powinien zajmować dyrektor. A wszyscy powinniśmy myśleć o tym, żeby jak najtaniej węgiel wydobywać, bo to jest nasze być albo nie być.

„Głos Górnika” nr 14, 25 października 1991 r.

Na zdjęciu odkrywka Lubstów.   Fot. Piotr Ordan

 

Dodaj komentarz