GG 30 lat temu

Za często
Aż 87 razy interweniowała w tym roku Zawodowa Zakładowa Straż Pożarna Kopalni „Konin”. Chyba za często, jak na kilka miesięcy.

Zdarzały się pożary spowodowane niedopatrzeniem, niedopełnieniem podstawowych zasad bezpieczeństwa, a czasami – i to jest najsmutniejsze – ignorancją granicząca z głupotą. Pożary wybuchały również z przyczyn nie w pełni uzależnionych od ludzi. Czasami powodowała je niedoskonałość techniczna urządzeń.

Największym i najgroźniejszym był pożar zasygnalizowany 24 maja. Zapalił się węgiel brunatny, który wypadając z wagonów znalazł się na torach i poboczach nasypu trasy nawęglania na odcinku od estakady zachód do elektrowni Pątnów. Palący się węgiel strażacy gasili aż 16 godzin. Nie był to jedyny pożar trasy nawęglania, ogółem zarejestrowano ich pięć. Gdyby nie szybka interwencja straży, ogień mógłby przenieść się na tereny leśne.

Czternastego maja zapalił się węgiel w suszarkach brykietowni. Właściwie poprowadzona akcja gaszenia zapobiegła dużym stratom.

Teraz coś o sprzęcie. Od listopada ubiegłego roku mamy w kopalni nowy strażacki wóz bojowy typu GCBA-6/432, na podwoziu samochodu Jelcz. Gratulujemy również pomysłu skonstruowania małego pojazdu bojowego na wózku akumulatorowym. Ten nietypowy w pożarnictwie wóz ma zainstalowaną motopompę, zbiornik na 1250 litrów wody i niezbędny w akcji sprzęt gaśniczy.

Walka z ogniem idzie w parze z szeroko pojętą profilaktyką. To z pozoru mało widoczne działanie straży ma za zadanie eliminowanie przyczyn powstawania pożarów i przypomnienie o konieczności ciągłego dbania o nasze mienie.

„Głos Górnika” nr 27,    17 czerwca 1992 r.

Fot. archiwum

Dodaj komentarz