Śnieżne wakacje

Towarzystwo Turystyczne „Gwarek” rozpoczęło sezon od wycieczek narciarskich. W tym roku były dwie propozycje – najpierw, w połowie stycznia, wyjazd do Włoch, a dwa tygodnie później, na przełomie stycznia i lutego, wypad do Krynicy. Oba okazały się bardzo udane. Opowiada o nich Andrzej Mrówczyński.

Do Włoch pojechał cały 45-osobowy autokar. Ponownie udaliśmy się do kompleksu narciarskiego Folgaria, ale od drugiej strony góry. Tym razem bazą była stacja Fondo Grande. To bardzo wygodne miejsce, bo hotel usytuowany jest przy samym wyciągu.

Początki nie były obiecujące, bo Włochy przywitały nas fatalną pogodą – deszczem i mgłą, warunki okazały się bardzo ciężkie. Ale szybko wróciło słońce, a ponieważ stoki, jak zwykle we Włoszech, były doskonale przygotowane, mogliśmy jeździć całymi dniami.

Podobnie było w Krynicy, dokąd pojechaliśmy w sile 48 osób. Zatrzymaliśmy się tradycyjnie w hotelu „Rapsodia”.

Krynica to bardzo zadbane klimatyczne miasteczko, zasypane śniegiem wyglądało wręcz bajkowo. Wszystko było przyprószone białym puchem – budynki, dekoracje, oświetlenie.

Pobyt zaczęliśmy od bardzo dobrych warunków, panował delikatny mróz, najważniejsza trasa – Jaworzyna Krynicka – była dobrze przygotowana, a ludzi niewielu, więc mogliśmy spokojnie pojeździć.

Drugiego dnia połowa grupy wybrała się na Słowację. Zwiedziliśmy z przewodnikiem dwie miejscowości. W Lewoczy podziwialiśmy piękny kościół z bogato złoconym najwyższym na świecie ołtarzem. W Kieżmarku zwiedziliśmy dwa kościoły ewangelickie: XVIII-wieczny drewniany, pozbawiony protestanckiej surowości, bo kolorowy i bogato zdobiony, oraz murowany z XIX wieku. Spacerowaliśmy też po rynku tego urokliwego miasteczka.

Następne dwa dni zafundowały nam zmienną pogodę. Rano warunki narciarskie były doskonałe, a potem zaczynał padać śnieg tak gęsty, że świata nie było widać. Mimo wszystko zjeżdżaliśmy, nikt nie narzekał. Dzięki takiej aurze mieliśmy nie tylko dobrą jazdę, ale i przepiękne widoki na ośnieżone góry.

W przedostatnim dniu osiem osób wybrało się na wycieczkę do słowackiego Bardejowa. Byliśmy tam już wcześniej, ale ponowny wyjazd okazał się bardzo przyjemny, poza zwiedzaniem zajrzeliśmy do winiarni na degustację miejscowych trunków. Po drodze zauważyliśmy ciekawostkę: w ośnieżonych górach panowała zima, a w dolinie, w Badejowie deszczowa wiosna, zupełnie inny klimat. Wszystkie wypady na Słowację zorganizował, nie po raz pierwszy zresztą, kolega Wojtek Butkiewicz.

W Krynicy także mieliśmy dodatkową atrakcję – nocną jazdę z Jaworzyny. Stok był pięknie oświetlony, prezentował się zachęcająco, więc młodsi narciarze ochoczo skorzystali z okazji. W podsumowaniu mogę tylko stwierdzić, że kto chciał pojeździć, mógł to robić do woli. eg

Fot. Robert Hajdrych (Włochy) i  Przemysław Jasiecki (Krynica i Słowacja)

Dodaj komentarz