Niełatwo dziś znaleźć w mediach argumenty przemawiające za energetyką węglową. Obowiązujący w ostatnim czasie czarny wizerunek węgla sprawia, że obiektywne spojrzenie na branżę węglową jest mało popularne. Jednak można znaleźć ciekawe dane w materiałach instytucji uważanych za kompetentne i bezstronne, jak Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA), amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA), Bank Światowy, Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) czy Biuro Informacji Statystycznej UE (Eurostat).
Na te źródła powołuje się portal NETTG.pl udowadniając, że Polska ze swoimi zasobami i wysokim udziałem węgla w miksie energetycznym wcale nie jest ani wyjątkiem, ani anachronizmem.

Portal przypomina, że „bardzo wysoką pozycję paliw stałych w miksach energetycznych mają w UE niewytykane za „węglowość” Estonia (78,5 proc.), Grecja (72,5 proc.), Czechy (58 proc.), Irlandia (48,3 proc.) czy Bułgaria (45,3 proc.). A hołubione jako prymus OZE w Unii Niemcy w 2014 r. produkowały z węgla 36,8 proc. energii elektrycznej. Ale w zeszłym roku wskaźnik ten przekroczył już 43 proc. (18,2 proc. z węgla kamiennego i 25 proc. z brunatnego)!”

Autorzy przytaczają także – często pomijany w dyskusji o węglu – fakt, że Unia Europejska, forsująca politykę dekarbonizacji, jest drugim na świecie (po Chinach) największym importerem węgla, sprowadzającym 170-200 mln ton tego surowca rocznie. Bez węgla UE nie jest w stanie zaspokoić swoich potrzeb energetycznych.
„Przy tym – czytamy dalej – ani paraliżowane gdzie indziej wydobycie, ani rosnące emisje gazów cieplarnianych nie stanowią politycznego problemu, o ile np. dopuszcza się ich nasz najbogatszy sąsiad – Niemcy (kraj ten jest rekordzistą świata w produkcji „brudniejszego” węgla brunatnego). Łączne wydobycie węgli obu typów wyniosło w Niemczech w 2016 r. 177 mln t i stanowiło 28 proc. w Europie, gdy w „węglowej” Polsce odpowiednio 131 mln t i 20 proc.”

NETTG.pl podkreśla również relatywnie najniższe koszty produkcji energii elektrycznej opartej na węglu. „Istnieją rozmaite wyliczenia i ujęcia kosztów generacji energii elektrycznej (m.in. z uwzględnieniem kosztów inwestycyjnych i amortyzacji projektu przez kilkadziesiąt lat), w których węgiel zawsze plasuje się jako najtańsze relatywnie źródło. Przeciwne wnioski głoszą jedynie organizacje obrońców klimatu, które dowolnie kreują i rozdymają w swych szacunkach do niebotycznych rozmiarów sferę tzw. kosztów zewnętrznych (m.in. np. koszt absencji w pracy z powodu chorób dróg oddechowych wskutek wdychania powietrza, przy założeniu, że cząstki zanieczyszczeń pochodzą ze spalania węgla w danym kraju, a masy powietrza tkwią nieruchomo nad granicami państw). Oczywiście groźba szkodliwych emisji przy spalaniu paliw stałych nie podlega dyskusji i nie jest kwestionowana również przez sektor energetyczny, który potrafi zarazem przeciwstawić im skuteczne obecnie technologie redukowania emisji. Wyjątkiem pozostają emisje dwutlenku węgla, który niestety zaczął być traktowany na równi, a nawet surowiej, niż toksyny i pyły przez zwolenników antropogenicznej teorii ocieplenia klimatu.”

Więcej na NETTG.pl: Polska energetyka węglem stoi i długo się to nie zmieni
(9 grudnia 2017)

Dodaj komentarz